top of page

Tykająca bomba Azji

Jedna z najbardziej marginalizowanych społeczności w Indiach nie zaznała spokoju od przeszło 70 lat. Ciągłe zamieszki, ofiary, łamanie praw człowieka i wizja wojny nuklearnej to chleb powszedni dla mieszkańców Kaszmiru, regionu położonego u stóp Himalajów i przede wszystkim na granicy indyjsko – pakistańskiej.

Granica indyjsko-pakistańska. Źródło: Koshy Koshy.


Długa droga do Pakistanu


Koniec Indii Brytyjskich był kamieniem milowym w historii Pakistanu, państwa o 73-letniej historii, i źródłem konfliktu w Kaszmirze, który zdążył już przybrać wymiar międzynarodowy.


W najcenniejszej kolonii Imperium faworyzowaną grupą byli wyznawcy hinduizmu, których uznawano za znacznie bardziej efektywnych i chętnych do nauki angielskiego. Z tego powodu to oni, a nie muzułmanie, obejmowali urzędy państwowe i łatwiej przystosowywali się do nowego porządku.


Społeczność muzułmańska domagała się więc większego udziału w życiu społecznym. Powstał Anglo- Oriental College, który kształcił islamskich intelektualistów, by mogli przejmować wpływy polityczne w północnych Indiach. To oni od lat 30. XX wieku zaczęli walczyć o utworzenie dla siebie odrębnego państwa. Istotną rolę w tym procesie odegrał urodzony w Karaczi Mohammad Ali Jinnah, tak zwany “ojciec założyciel”, działacz Indyjskiego Kongresu Narodowego, który następnie oskarżył przywódców Kongresu o dyskryminację mahometan i dołączył do innego ugrupowania - Ligii Muzułmańskiej. Twierdził, że hindusi i muzułmanie to odrębne kultury, które różni nie tylko religia, ale również język i tradycja. W praktyce te dwie kultury koegzystowały ze sobą od wieków przenikając się i tworząc ogromny dorobek cywilizacyjny.


Zaczęto wzywać do utworzenia państwa na terenach zamieszkanych przez muzułmańską większość. Siedem lat później, w roku 1947, powstał niepodległy Pakistan. Rozpoczęły się masowe migracje ludności, które mogły objąć nawet do 14 milionów ludzi. Po podziale muzułmanie zamieszkujący Indie rozpoczęli wędrówkę do niepodległego Pakistanu, a hindusi z tamtych terenów wracali do Indii. W praktyce dla wielu ludzi oznaczało to katorżniczą drogę przez setki kilometrów i zmieniający się klimat. Skutek to 3 miliony zmarłych z głodu i wycieńczenia, którym nie udało się dotrzeć do wymarzonej ojczyzny. Oprócz ogromnych strat w ludziach, rozgorzały też rozmaite konflikty – dotyczące na przykład systemu przyznawania dóbr. Majątki, które pozostawili hindusi migrujący z Pakistanu do Indii, chcieli przejąć lokalni mieszkańcy, licząc na poprawę swojego statusu majątkowego. Te jednak nigdy do nich nie trafiły. Po podziale imigranci byli postrzegani jako synowie i córki powracający do domu (w przeciwieństwie do ludności, która migrowała do Indii, opuszczając naród). Nazywano ich muhadżirowie. Pierwotnie to słowo odnosiło się do pierwszych islamskich konwertytów, którzy razem z Mahometem wędrowali z Mekki do Medyny. Pakistan miał być ich nowym domem, nową ojczyzną. Jednak określenie muhadżirowie, które kiedyś znaczyło welcome, nabrało pejoratywnego znaczenia you're not from here. Imigranci zaczęli czuć się wyobcowani w tamtejszym społeczeństwie. W Karaczi, w którym nastąpił nagły przyrost ludności, ze względu na lepsze od lokalnych mieszkańców wykształcenie, uchodźcy zaczęli przejmować miejsca pracy, bogacić się i przejmować pozostawione na terenie Pakistanu majątki.


W tym samym roku, w którym powstał Pakistan, Hari Singh, maharadża Kaszmiru – terytorium położonego pomiędzy Indiami a Pakistanem - zadecydował o jego przynależności do Indii. Przyczyną wyboru maharadży były kwestie religijne – ze względu na wyznawaną religię (hinduizm) wolał on, by Kaszmir znalazł się pod władzą indyjską niż pakistańską, mimo zdecydowanej większości muzułmańskich poddanych. Decyzji tej nie uznał Pakistan. Od tego czasu Kaszmir stał się terenem spornym ze zmilitaryzowaną granicą.


Źródło: https://wiadomosci.wp.pl/narastajace-napiecia-miedzy-pakistanem-i-indiami-coraz-blizej-wojny-6042604012921473a


Uchodźcy kaszmirscy


Kaszmirczycy są już jedną z najbardziej zmarginalizowanych społeczności w Indiach, są celami pogromów i islamofobicznej przemocy ze strony hinduistycznych ekstremistów oraz represyjnej polityki egzekwowanej przez siły bezpieczeństwa w samym Kaszmirze.


Po ataku na Pulwamę w 2019, gdzie zamachowiec samobójca zaatakował konwój indyjskiej jednostki policyjnej, zabijając ponad 40 funkcjonariuszy, uczniowie z Kaszmiru w całych Indiach stali się celem przemocy i szykanowania w szkołach. Coraz bardziej wyobcowani przez Indie, Kaszmirczycy, którzy tylko mogą uciec – robią to.


Od lat 90. z administrowanego przez Hindusów Kaszmiru uciekło 38 000 osób. Ze względu na wspólną religię i historię masowej migracji uchodźcy z Kaszmiru przybywają do Pakistanu, mimo że jego gospodarka nie jest w stanie poradzić sobie po raz kolejny z nagłym napływem ludzi. Byłby to ostatni gwóźdź do trumny, pogłębiający inne problemy, takie jak obecne już przeludnienie i złe zarządzane funduszami. Pakistan wciąż nie ustabilizował się po napływie uchodźców z sowieckiej inwazji na Afganistan, amerykańskiej interwencji, a także wewnętrznych niepokojach społecznych.


Wizje sci-fi


Kaszmir, dzięki zapisowi art. 370 konstytucji, był poniekąd autonomiczny. W skrócie: decyzje, które podejmował rząd w New Delhi, nie miały mocy prawnej w Kaszmirze, dopóki lokalne władze nie wyraziły akceptacji. To dawało ogromną swobodę zarządzającym regionem. Do czasu. W sierpniu 2019 roku Kaszmir utracił ten przywilej: Indie odebrały mu autonomię sprawiając, że stał się ich integralną częścią. Stan został podzielony na terytoria związkowe: Dżammu i Kaszmir zarządzane osobno, a także, jako trzeci ośrodek administracyjny, himalajski Ladakh, zamieszkany przez buddystów.

Taka decyzja spowodowała serię radosnych przemarszów mieszkańców Indii – dla nich oznaczało to koniec walk i stacjonujących w Kaszmirze rebeliantów. Wśród głównych zainteresowanych - Kaszmirczyków, których znaczna większość to muzułmanie utożsamiający się z Pakistanem - dochodziło do protestów, o których jednak nie mogło być głośno. Rząd indyjski odciął bowiem cały region od sieci komórkowych i internetu, twierdząc, że to forma utrzymania pokoju i zapobiegania niepotrzebnemu medialnemu szumowi.. Mieszkańcom Kaszmiru odebrano głos – co tamtejszy Sąd Najwyższy uznał za nadużycie władzy.


W odpowiedzi na to posunięcie, Pakistan zareagował zaniechaniem stosunków dyplomatycznych z Indiami, wprowadzeniem blokady handlu, przepływu dóbr, wstrzymaniem ruchu kolejowego i odwołaniem ambasadora z Delhi, a nawet wycofaniem indyjskich filmów z kin. Mówiono o rychłej reakcji militarnej. Zarówno Indie, jak i Pakistan posiadają arsenał nuklearny, którego zresztą obie strony używają jako straszaka, aby zmusić środowisko międzynarodowe do podjęcia działań i interwencji w sprawie Kaszmiru.


Rada Bezpieczeństwa ONZ nie przejawia realnego strachu zagrożeniem nuklearnym, jednak naukowcy wysnuli wizję, jak wojna atomowa miałaby wyglądać i jakie byłyby jej skutki. Śmierć poniosłoby ponad 125 milionów ludzi, ucierpiałoby światowe rolnictwo, a skala głodu i biedy na świecie wzrosłaby drastycznie. Do tego, ogromne pożary spowodowałyby powstanie chmur dymu, które rozprzestrzeniłyby się na cały świat, tworząc zaciemnienie, które z kolei wpłynęłoby na zmniejszenie dostępu do promieni słonecznych i zmniejszenie temperatury. A stąd już tylko krok do zimy nuklearnej – przy czym oba państwa dysponują arsenałem znacznie większym od tego, którego potrzeba, aby ją wywołać.


Globalne reakcje


Indie podtrzymywały swoje stanowisko, że spór o Kaszmir to sprawa wewnętrzna. Odmówiono mediacji, rząd nie wykazał też chęci współpracy ze środowiskiem międzynarodowym. Żaden kraj tego nie zanegował – Indie są jedną z największych gospodarek świata, opłaca się więc pozostać z nimi w dobrych, lub przynajmniej neutralnych stosunkach.


Kiedy pojawiły się informacje o łamaniu praw człowieka, nawoływano do przyjęcia pokojowego rozwiązania konfliktu, nie pociągnęło to jednak za sobą żadnych konkretnych działań. W czerwcu 2019 roku, jeszcze przed odebraniem Kaszmirowi autonomii ONZ przedstawiła raport na temat przestrzegania tam praw człowieka. Sporządzono go na podstawie ogólnodostępnych informacji zarówno z pakistańskiej, jak i z indyjskiej części regionu. Indie nie przyjęły dokumentu, uznając go za chwyt polityczny, mający na celu pogorszyć ich wizerunek w oczach międzynarodowej opinii publicznej.


Raport ONZ był natomiast przychylny Pakistanowi, który deklarował chęć współpracy na rzecz pokoju regionie. Presja skierowana na Indie wzrosła – wizerunek państwa, które broni porządku międzynarodowego i stara się o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa, zaczął się psuć. Powstały napięcia między Indiami, a krajami muzułmańskimi, które były solidarne z Pakistanem ze względu na religię, jak i między członkami UE ściśle broniącymi przestrzegania praw człowieka – informacje o torturach, masowych aresztowaniach, blokadzie komunikacyjnej i śmierci wielu protestujących w Kaszmirze rozniosły się szerokim echem.


Jeszcze nie tak dawno wizja wojny w Azji Południowej i kolejnych wielkich migracji ludności była bardziej realna niż długotrwały pokój na pograniczu. Jeśli środowisko międzynarodowe będzie zmuszone w przyszłości podjąć jakieś kroki – będą decydować między ochroną praw człowieka a zachowaniem dobrych stosunków z kolosem gospodarczym, jakim są Indie.Dzisiaj sytuacja wciąż jest napięta, media co jakiś czas donoszą o ofiarach. Mimo to, turyści zaczęli traktować ten rejon jako cel swoich podróży, a rząd Indii obiecuje fundusze i projekty rozwojowe, aby wszystko mogło powoli zmierzać ku dobremu. Jak długo potrwa względny spokój? Pod pozorną ciszą kryją się roszczenia. Bo pomimo teoretycznego rozwiązania konfliktu z 2019 roku, Kaszmir żąda autonomii, Indie – pokoju na podległym sobie terenie, a powstały dla muzułmanów Pakistan chciałby przejąć władzę nad regionem, na którym dominuje islam. Czy Kaszmir to wciąż tykająca bomba?


Więcej:




Jeszcze więcej:

Burakowski Adam, Indie. Od kolonii do mocarstwa 1857-2013, Warszawa 2013.

Kuszewska Agnieszka, Zrozumieć Pakistan. Radykalizacja, terroryzm i inne wyzwania, Warszawa 2015.

댓글


bottom of page