top of page

Skazani na migrowanie

Mogło by się wydawać, że wioski malowniczo położone w Himalajach to miejsca dokąd – a nie skąd – chciałoby się uciekać. Nic bardziej mylnego. Los nie rozpieszcza mieszkańców Nepalu. Ci ludzie, mimo że migrowanie mają we krwi, dziś walczą o przetrwanie stając się ofiarami kryzysu klimatycznego, który na szczycie świata jest bardziej namacalny, niż gdziekolwiek indziej.

Jedna z częściowo opuszczonych wiosek w otoczeniu Himalajów. Autor: Sajan Shakya


Migracje zaczęły się na przełomie XIX i XX wieku, kiedy Brytyjczycy zachęcali nepalską ludność do przyjazdu na ziemie Sikkimu, dziś należącego do Indii. Cel był prosty – zdobycie taniej siły roboczej. To właśnie Nepalczycy zapoczątkowali uprawy na polach tarasowych i jako pierwsi rozpoczęli na tych terenach uprawę kardamonu. Naturalne piękno tego regionu to w dużej mierze ich zasługa. Przyjeżdżało ich jednak tak dużo, że zmienili sytuację językowa i zaszczepili kulturę nepalską w północno-wschodnich Indiach. Lingua franca stanu to do dziś nepalski, który w 1992 roku został oficjalnie dodany do listy języków urzędowych Indii, a według ostatniego cenzusu są tam aż 3 miliony użytkowników nepali.


Trend Nepalczyków szukających zatrudnienia za granicą wciąż trwa. Corocznie około 400 tysięcy osób z terenów wiejskich wyjeżdża w pogoni za pracą. Nie poprawia to sytuacji gospodarczej Nepalu - kiedy niektórzy członkowie rodziny wyjeżdżają, wzrasta zależność kraju od przekazów pieniężnych. Kiedy jednak całe rodziny migrują, kraj traci znaczną część siły roboczej.


W 2015 roku niszczycielskie trzęsienie ziemi wymusiło kolejne przemieszczanie się mas ludności. Ruchy tektoniczne wywołały osuwiska i lawiny w górzystych częściach Nepalu, ponad 800 tysięcy domów zostało zniszczonych lub dotkliwie uszkodzonych. W inne części kraju przesiedlono łącznie ponad 2.5 miliona osób, w tym ponad milion dzieci. Niektórzy na początku tworzyli prowizoryczne schronienia niedaleko swoich zniszczonych gospodarstw z nadzieją na powrót i odbudowę – wstrząsy wtórne skutecznie jednak tę nadzieję pogrzebały. Czasowe obozy dla wewnętrznie przesiedlonych ofiar trzęsienia ziemi stały się trwałymi wioskami – Nepalczycy, którzy je zamieszkiwali nie mieli dokąd wracać.

Ulica w Katmandu po trzęsieniu ziemi. Autor: Mario Biondi


Kobiety, które w sytuacji klęski żywiołowej desperacko szukały możliwości zatrudnienia, stały się ofiarami przymusowej migracji – jako ofiary handlu ludźmi. Masowo przewożono je do domów publicznych w Indiach, Korei Południowej i krajach Zatoki Perskiej, takich jak Arabia Saudyjska, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Już przed trzęsieniem ziemi kilkanaście tysięcy kobiet rocznie porywano i sprzedawano, a sytuacja po 2015 roku poskutkowała rozwojem nowych grup przestępczych i przede wszystkim łatwością w wyszukiwaniu ofiar – kobiety, które straciły rodzinę, pracę i dom były bardziej łatwowierne, nie miały żadnego wsparcia i desperacko próbowały związać koniec z końcem. Porywacze zaczęli się podawać za wolontariuszy, pracowników organizacji pomocowych i pracodawców oferujących dobrze płatne posady. Sprzedano i wywieziono również ponad 2600 dzieci.


Kraj jeszcze nie otrząsnął się z problemów ostatnich lat, a już powinien być przygotowany na nowe wyzwania spowodowane zmianami klimatu. Powodują one topnienie lodowców, co dla wielu oznacza tylko jedno: ucieczkę. Miliony mieszkańców Azji Południowej, w tym tych pochodzących z górskich rejonów Nepalu będzie zmuszonych do migracji spod najwyższych szczytów świata w niższe obszary.

Zmiany klimatu dotykają Himalaje bardziej niż jakikolwiek inny region na świecie. Lodowce są magazynem wody dla 240 milionów ludzi, a ponad 1,5 miliarda polega na wielkich rzekach płynących ze szczytów gór do Indii, Pakistanu czy Chin.



Annapurna widziana ze szlaku nepalskiego Annapurna Circuit Trek. Autor: Sergey Ashmarin


Już teraz dawne, niezawodne strumienie i źródła są suche, lub przeciwnie – grożą katastrofalnymi w skutkach powodziami. Coraz więcej wiosek pustoszeje z powodu braku wody, całe osady są zmuszone do rozpoczęcia nowego życia gdzie indziej, a lodowce dramatycznie się wycofują. Nepal jest o krok od odcięcia energii z elektrowni wodnej.


Skutki zmian klimatycznych odczują rolnicy u podnóża gór i w dole rzek. Uprawiają rośliny, które następnie mają wykarmić całe narody żyjące na wyższych obszarach. Nepalscy rolnicy są zależni od sytuacji wodnej w regionie, a ta z każdym dniem jest coraz bardziej niestabilna. Już teraz zmiany klimatu powodują częstsze susze, gwałtowne powodzie i rosnące temperatury, zmniejszając plony w całym kraju. Ziemia, na której kiedyś uprawiano warzywa, stała się jałowa. Pasterze jaków szukają nowych pastwisk dla swoich zwierząt, a naukowcy ostrzegają, że rosnące temperatury będą przyczyną rozprzestrzeniania się chorób w himalajskich rejonach, gdzie do tej pory były niespotykane - już zaczęły pojawiać się tam komary potencjalnie przenoszące malarię, a w 2019 zanotowano ponad 10 tysięcy potwierdzonych przypadków dengi.


Ayshanie Medagangoda-Labé, przedstawicielka programu rozwoju ONZ ds. Nepalu, powiedziała, że w kraju, w którym prawie 70% mieszkańców żyje z rolnictwa, takie ekstremalne warunki pogodowe mogą zaprzepaścić wszystkie dotychczasowe działania na rzecz wyeliminowania ubóstwa.


Międzynarodowe Centrum Zintegrowanego Rozwoju Gór opublikowało analizę wpływu zmian klimatu na lodowce w Himalajach, Hindukuszu, Karakoram i Pamirze. Prognozy dla prawie 2 miliardów mieszkańców Azji Południowej są skrajnie pesymistyczne. Jeśli środowisko międzynarodowe nie podejmie działań mających na celu ograniczenia emisji dwutlenku węgla – w regionie Himalajów dojdzie do katastrofalnych zmian.


Nepalczycy mają znikomy udział w emisji gazów cieplarnianych, w przeciwieństwie do krajów Zachodu, ale ekosystem górski i jego ludzie są znacznie bardziej podatni na zmiany klimatyczne - Himalaje zostały uznane za punkt zapalny wpływów tych zmian, ponieważ zjawisko to wpływa na wyższe poziomy szybciej niż na niższe. Dlatego to właśnie oni poniosą konsekwencje globalnej emisji CO2.


Nawet jeśli emisje zostaną gwałtownie zmniejszone i uda się ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5 °C, ponad 1/3 lodowców w obszarze Hindukuszu i Himalajów zniknie do 2100. Jeśli emisje nie zostaną zmniejszone – straty będą ogromne, a o Nepalczykach znowu będzie głośno, tak jak za czasów trzęsienia ziemi.


Niech Ci, którzy twierdzą, że zmiany klimatu nie są naszym realnym problemem, przyjrzą się dramatom rodzin z górskich terenów Nepalu skazanych na migrowanie – to one są ofiarami globalnych zaniedbań.


Więcej:

0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page